Sylwester w Karpaczu

Nigdy nie zapomnę Sylwestra w Karpaczu, w jednym z tamtejszych pensjonatów. Wybór tego obiektu był czystym przypadkiem – przeczytałam ogłoszenie w Internecie, zadzwoniłam, zarezerwowałam miejsca i gotowe. Na podróż udało mi się namówić kliku znajomych. Ponieważ wybraliśmy się zgraną paczką więc od samego początku było wiadomo, że co by się nie działo to i tak będzie super. Cena tego naszego wypadu była trochę przewrotna, ale i tak w końcu doszliśmy do wniosku, że warto tyle wydać. Przecież to Sylwester, ostatnia noc tego w sumie dobrego dla mnie roku, ostatnie wolne dni przed powrotem do pracy i obowiązków. Oprócz noclegu, pysznego jedzonka (zapewnione mieliśmy śniadanko i obiadokolację) mogliśmy korzystać ze wszystkich atrakcji w obiekcie (basen, jacuzzi, sauna, siłownia). A w noc sylwestrową był super bal z biesiadą grillową. Oczywiście największy problem tego wieczoru stanowił strój – nie wiedziałam, na którą sukienkę się zdecydować. Ale w końcu wybór okazał się trafny. Hucznie i obficie pożegnaliśmy stary rok, a powitaliśmy nowy. Niesamowity był także pokaz sztucznych ogni – niebo rozbłysnęło tysiącem barw, choć przez chwile od tego huku poczułam się jak na wojnie. To naprawdę był wyjątkowo magiczny wieczór... Podobne wspomnienia mam związane z imprezą, z zimowego urlopu - Żywiec na Śniegu. Wieczorem, w ogrzanym namiocie, często w towarzystwie różnych znanych gwiazd, można było posłuchać świetnej muzyki (pamiętam, że akurat wtedy występowała m.in. Kasia Nosowska, IRA, Golden Life, zespół Dżem oraz kabaret DNO oraz Jacek Ziobro – osobiście nie przypadł mi do gustu). Wyświetlane także były jakieś śmieszne filmiki, a co odważniejsi mogli spróbować swoich sił w karaoke (a nóż widelec wpadnie się w oko, czy też ucho, jakiemuś znanemu producentowi i kariera otworem stoi:-)) lub też w różnych konkursach i zabawach. No i najlepsze na sam koniec – późnym wieczorem DJ rozpoczynał dyskotekę, która trwała do białego rana. Oj działo się! Ze względów bezpieczeństwa liczba wejściówek do namiotu była ograniczona więc jeśli ktoś planował zabalować to musiał szybko się decydować. Za każdym razem jak jestem w Karpaczu to spędzam tu niesamowite chwile. Tylko nie wiem dlaczego tak szybko mija mi ten czas. Ale wiadomo nie od dziś, że co dobre to szybko się kończy. Ale sądzę, że wraz ze znajomymi tak szybko nie zrezygnujemy z zimowego wypoczynku w Karpaczu.